Dołączył: 21 Sie 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
‘Bóg jest dla nas niezwykle łaskawy w tym roku’ tak zaczęło się jedno z kazań proboszcza najokazalszego kościoła w Phoenix. Jeśli zakładać jego istnienie, to miał racje. Właściciele pięciogwiazdkowych hoteli po pierwszym miesiącu sezonu potroili dochody z ubiegłych lat. Muzea i inne miejsca pełne zabytków historycznych były chętnie odwiedzane przez zagranicznych turystów, dzięki czemu miasto zyskiwało jeszcze większą sławę. Cieszyli się z tego także właściciele kin, bo sale nie świeciły już pustakami a i repertuar został wzbogacony o nowe pozycje filmowe oraz cukiernicy, których ciasta i lody osładzały wakacje wczasowiczom i mieszkańcom. A tym ostatnim to już w szczególności. Bo to dzięki ich staraniom miasto cieszyło się dobrą sławą i wysokim prestiżem. Zadbane ulice, parki, coraz to nowsze atrakcje… Wszystko było tylko ich zasługą, bo stworzyli wszystko razem. Drużyna marzeń, altruiści, prawdziwi patrioci. Idealni ludzie, można by powiedzieć. Do pewnego feralnego dnia.
Sezon właśnie się rozpoczynał, życie kwitło, młodzież bawiła się w okolicznych klubach. Z każdym dniem przybywało turystów. Hotele, tawerny, prywatne kwatery czy restauracje były wypełnione po brzegi. Nic nie zapowiadało wydarzeń jakie miała przenieść wcale nie tak daleka przyszłość. Jak na ironie szóstego czerwca dwutysięcznego szóstego roku stała się rzecz tragiczna. Jeden z maturzystów – wzorowy chłopak, uczęszczający do najlepszego liceum, syn właściciele Hotelu Plaza – zmarł. Samo w sobie wydawało się to podejrzane i dopiero sekcja zwłok rzuciła snop światła na całą sprawę. Lekarze jednogłośnie orzekli śmierć z przedawkowania. Lokalna prasa i telewizja, nie wspominając już rodzinie zmarłego, oszalały. Nie było dnia by nie padało pytanie: który ideał będzie następny?
Policja zaczęła się niepokoić. Stróże prawa szybko podjęli odpowiednie działania. Na porządku dziennym były przesłuchania uczniów, nauczycieli i rodziców. Nikogo nie pomięto. Turyści pojawiali się coraz rzadziej, a już w szczególności w Plaza, który po niedługim czasie został zamknięty. Przyjaciele zmarłego postanowili zrzucić maski niewinności. Czyste i piękne ulice Phoenix zamieniły się w wysypiska śmieci, kościół pozbawiono szyb, zabytki ‘przyozdobiano’ graffiti. W lokalnej telewizji określono miasto ‘Straconym’, turystyka wygasła, a na miejscu pozostała szara rzeczywistość.
Wbrew pozorom nie był to koniec Phoenix. Ciągle pozostało jeszcze kilku ludzi gotowych do ‘walki’. Ulice codziennie sprzątano, zabytki odmalowywano, choć nie było w tym większego sensu. Zawsze przecież najbardziej cierpią niewinni…
Post został pochwalony 0 razy
|
|